piątek, 26 stycznia 2024

Dom, ze środka jezdni ul. Francuskiej


Co jakiś czas na naszego bloga trafiają zdjęcia wraz z prośbami o pomoc w ustaleniu ich lokalizacji. Tak było i w przypadku prezentowanego zdjęcia. Było ono w lustrzanym odbiciu, ale od razu rozpoznałem miejsce, które przedstawia. W tle widać domy przy ulicy Elsterskiej na Saskiej Kępie. Jest ono niezwykle cenne dla ikonografii tej dzielnicy*. Jednak zanim napiszę o tym coś więcej, warto żebym wspomniał o tym jak do tego doszło, że zdjęcie to ujrzało światło dzienne. Kilka lat temu zostało ono odnalezione na strychu domu w Dąbrowie Górniczej, wraz z innymi zdjęciami i szyldem pracowni fotograficznej Cecylii Majewskiej. Czy to ona była autorką zdjęcia? Zapewne tak, choć mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, o Cecylii Majewskiej nadal niewiele wiadomo. Z szyldu wynika, że była malarką, może tym należałoby tłumaczyć niezwykły kadr, chyba najlepszy, jaki widziałem z najwcześniejszego okresu zabudowy Saskiej Kępy.
Wróćmy więc do samego zdjęcia. Zdjęcie zrobiono mniej więcej ze zbiegu ulic Finlandzkiej i Jakubowskiej, patrząc niemal dokładnie na wschód. Widać na nim przede wszystkim domy wybudowane wzdłuż Elsterskiej, najstarszej ze współczesnych ulic dzielnicy. Widoczne na pierwszym planie drzewa porastały granicę starych parcel, tak zwanych kolonii, na które podzielona była Saska Kępa, przed jej przyłączeniem do Warszawy w 1916 roku. 


Jednak najciekawszym elementem zdjęcia jest widoczny po prawej stronie drewniany dom, który miał adres Kolonia Saska Kępa nr 3. Był to ważny budynek, jednak nie ze względu na swoją wartość architektoniczną. Dom ten przez dobrych kilka lat blokował wytyczenie ulicy Francuskiej, głównej ulicy Saskiej Kępy. Znajdował się bowiem na samym środku jej planowanego przebiegu i to od strony planowanego ronda. Jego właściciele prowadzili z władzami miasta spór, który przez lata relacjonowała warszawska prasa. Aż dziwne, że niemal w ogóle go nie fotografowano! Dotąd jego jedynym znanym mi przedstawieniem, była ta gazetowa fotografia nie najlepszej jakości, którą dopiero niedawno opublikowałem na prowadzonym przeze mnie profilu fb o Saskiej Kępie


To gazetowe zdjęcie trudno jednak zlokalizować, ponieważ nie widać na nim innych budynków. 

(zdjęcie z ok. 1913 roku)

Jednak dzięki zdjęciu Cecylii Majewskiej i innym zdjęciom, przedstawiającym szerszy plan, możemy stwierdzić, że drewniak stał niemal dokładnie między dzisiejszymi blokami Francuska 47 i 52. 

(zdjęcie lotnicze z około 1917 roku)

To właśnie dzięki obecności drewniaka możemy stwierdzić, że główne zdjęcie tego wpisu wykonano pomiędzy 1931 a 1934 rokiem. Pierwsza data wynika ze stanu zabudowy Elsterskiej, zaś druga z tego, że właśnie pod koniec 1934 roku drewniak ostatecznie rozebrano. Pozwoliło to w końcu na wytyczenie tego odcinka ulicy Francuskiej. Właśnie dlatego autobusy linii "S", pierwszej na Saskiej Kępie, pojechały tą ulicą dopiero latem 1935 roku. Mieszkańcy Kępy czekali na to dobrych kilka lat dłużej, niż planowano. Spacerując dziś Francuską, trudno uwierzyć, jak wyglądały jej początki. Teraz wreszcie możemy zobaczyć to na odnalezionym przypadkiem zdjęciu!

[K]

Zgodę na publikację zdjęcia wyrazili Beata Kosak i Bogdan Kosak, jego właściciele, którym serdecznie za to dziękuję.

* słowa dzielnica używam w znaczeniu części miasta, nie zaś stricte jako nazwy jednostki podziału administracyjnego, choć przed wojną Saska Kępa była traktowana jako samodzielna dzielnica.

niedziela, 24 grudnia 2023

Warszawskie Choinki ad 1948

 



Święta Bożego Narodzenia nierozerwalnie kojarzą się z choinką - tak dziś, jak i 75 lat temu. W zniszczonej stolicy, tak jak i dziś, na ulicach handlowano tymi drzewkami. Opisywane zdjęcie, zrobione w 1948 roku, pochodzi z Narodowego Archiwum Cyfrowego. Od lat staramy się pomagać tej instytucji w uzupełnianiu opisów historycznych zdjęć, zaś NAC konsekwentnie uzupełnia swoją bazę zdygitalizowanych zdjęć o nowe zespoły archiwalne. Kilka lat temu na stronę www.szukajwarchiwach.gov.pl trafił zespoł Socjalistycznej Agencji Prasowej, która działała w latach 1946-49. Jej fotografowie robili wiele zdjęć w Warszawie i wykonali całą serię kadrów przedstawiających sprzedaż choinek. Jednego z niepodpisanych zdjęć nie mogłem zidentyfikować, minął jednak dłuższy czas i przypomniałem sobie o "choinkowych" zdjęciach. Nie mogłem skojarzyć miejsca, mimo dość szerokiego kadru. Widoczny w lewej krawędzi kadru wyglądał dość charakterystycznie, ale nie mogłem sobie przypomnieć, żebym kiedykolwiek go widział. Może przestał istnieć?  Przypomniałem sobie, że w tym samym zbiorku z choinkami, było jeszcze kilka zdjęć. Nie miały opisu, ale jedno z nich bez problemu rozpoznałem, jako praski Dom pod Sowami - pięknie odnowiona dziś kamienica zajmująca narożnik Okrzei i Jagiellońskiej.


Postanowiłem wirtualnie "rozejrzeć się" po jego okolicy. Rozwiązanie przyszło dość szybko. Okazało się, że kamienica z pierwszego zdjęcia nie przestała istnieć, lecz została zasłonięta nowszą zabudową. To budynek przy Okrzei 22, który dziś wygląda tak jak w LINKU. Pusty plac, na którym sprzedawano choinki, znajdował się między ulicami Brukową (dziś Kłopotowskiego), Szeroką (dziś Okrzei) i Jagiellońską. W tym miejscu wybudowano niedługo później kino Praha. Obecnie w tym miejscu znajduje się nowy budynek, w którym przez pewien czas działało Nove Kino Praha. W miejscu widocznej na zdjęciu parterowej zabudowy powstał praski PDT, dziś przekształcony w kolorowy biurowiec. Obecnie widok niemal z tego samego miejsca wygląda tak - LINK. Choinek trzeba szukać gdzie indziej. Ja korzystając z okazji złożę w imieniu własnym i pozostałych twórców bloga Warszawska Identyfikacja wszystkim Czytelnikom życzenia zdrowych i spokojnych Świąt!

[K]

niedziela, 10 września 2023

Orka na Saskiej Kępie


To interesujące zdjęcie pochodzi ze strony Małgorzaty Karoliny Piekarskiej. Dotąd wiadomo było o nim tylko tyle, że pochodzi z lat 40. i uwieczniono na nim fragment Saskiej Kępy. Zostało opublikowane w 2014 roku i przyznaję, że już kiedyś próbowałem ustalić jego lokalizację. Wtedy nie udało mi się zrobić tego z marszu, więc odłożyłem je na później i... wróciłem do niego dopiero po kilku latach. Tym razem jednak nie zamierzałem się poddawać. Uważnie przyjrzałem się zabudowie i uznałem, że jej układ i widoczne detale budynków powinny wystarczyć, by rozwiązać tę zagadkę. Budynki wydawały mi się znajome, wszystko wskazywało na skraj zabudowy Saskiej Kępy. Tylko który? Szukałem w okolicach ulicy Ateńskiej, bo było to jedno z miejsc, gdzie zabudowa dzielnicy kończyła się w podobny sposób, sąsiadując z polami. Jednak widoczne na zdjęciu budynki tam nie pasowały. W pewnym momencie zacząłem przyglądać się budynkom w rejonie ulicy Londyńskiej, bo tam przed wybuchem wojny również znajdowała się jakby wysepka zabudowy Saskiej Kępy wśród jeszcze niezagospodarowanych działek. Okazało się to właściwym tropem. Dzięki zdjęciom ukośnym publikowanym na miejskiej stronie odnalazłem dom z charakterystycznym układem okien. To istniejący do dziś budynek pod adresem Londyńska 15. Dzięki temu udało mi się dopasować pozostałe zabudowania.


Okazało się, że zdjęcie zrobiono z terenu pomiędzy ulicami Walecznych, Niekłańskiej i Peszteńskiej. Zaznaczyłem to na zdjęciu lotniczym z roku 1945. Nie wszystkie budynki są na nim widoczne, ponieważ zdjęcie zrobiono kilka lat później, może nawet na początku lat 50.


Niestety dziś niemal niemożliwe jest odtworzenie podobnego kadru. Budynek przy Peszteńskiej 10 został rozebrany w pierwszych latach XXI wieku. Drewniak przy Londyńskiej 9 rozebrano pod koniec lat 60. pod jeden z bloków Spółdzielni Mieszkaniowej Pracowników Służby Zdrowia, w którym nota bene mieszkałem kilka dekad po zrobieniu identyfikowanego zdjęcia. Londyńska 26 i 28 dziś wyglądają zupełnie inaczej, ale inwentaryzacja Biura Odbudowy Stolicy z 1945 roku potwierdza, że były to wtedy niższe, dwukondygnacyjne budynki. Chyba najciekawszy z widocznych obiektów, to Międzynarodowa 55. Dziś stanowi on jakby fragment bloku przy Międzynarodowej, ale powstał jako osobny obiekt. To jakby nietypowa, bo powojenna, kamienica. Budynek otrzymał detal spójny z sąsiednim, nieco późniejszym, blokiem Międzynarodowa 57, zachował jednak osobny numer i stanowi odrębną całość. Po ostatnim remoncie odróżnia się od późniejszej części bloku, co można zobaczyć tu.
Z całego zdjęcia tylko Londyńska 15 pozostaje w niemal niezmienionej formie. Jeśli zaś chodzi o miejsce, w którym wykonano zdjęcie, to dziś znajduje się tam blok Walecznych 57 i podwórko na jego tyłach. Fotografia stanowi cenną pamiątkę z okresu między końcem wojny a początkiem intensywnej zabudowy tej części Saskiej Kępy.

Bardzo dziękuję Pani Małgorzacie Karolinie Piekarskiej za możliwość publikacji zdjęcia z Jej rodzinnych zbiorów.
[K]

wtorek, 28 czerwca 2022

Na rogu smutku i beznadziei

 


Powyższa fotografia, której chciałem poświęcić niniejszy wpis znajduje sie zbiorach Muzeum Warszawy LINK. Nie posiadająca szczegółowego datowania, ale wykonana w latach 30. przez fotografika Aleksandra Minorskiego, opatrzona jest ogólnikowym opisem „Widok ulicy na Powązkach”. Sam opis w zestawieniu z obrazem raczej nie wzbudza wątpliwości, zdjęcie przedstawia bowiem scenkę uliczną, ewidentnie z dalekich przedmieść Warszawy, więc ze sporym prawdopodobieństwem zdjęcie mogło zostać wykonane właśnie na terenie tzw. miasteczka Powązki.

Jest dla mnie coś fascynującego w tej fotografii, utrwalony na kliszy kadr emanuje jakimś dojmującym smutkiem. Postanowiłem zatem szczegółowo ustalić miejsce wykonania zdjęcia. Wskazówek na pierwszy rzut oka było całkiem sporo i rejon poszukiwań znany, więc wydawało się, że rozpoznanie lokalizacji nie powinno sprawić większych trudności. O ile bowiem sam kadr jest stosunkowo wąski i widać na nim typową, biedną zabudowę, o tyle sam układ krzyżujących się ulic jest dość charakterystyczny, bo widoczna na pierwszym planie uliczka i przecznica za skrzyżowaniem są przesunięte względem siebie.

Zasiadłem nad historycznym fotoplanem Warszawy i rozpocząłem poszukiwania. Warstwa z 1935 roku jest nie najlepszej jakości, z kolei na dużo lepszym technicznie fotoplanie z 1945 roku widać, że większość zabudowy Powązek uległa zagładzie w okresie Powstania Warszawskiego. Na obu warstwach siatka ulic jest jednak widoczna, ale miejsce z fotografii nie dawało się dopasować do żadnego ze skrzyżowań. Coś tu nie grało…

Uznałem, że opis zdjęcia jest po prostu błędny. Muzeum Warszawy bowiem publikuje również rewersy odbitek fotograficznych, jeśli znajdują się na nich jakieś informacje. Tak było i w tym przypadku. Na odwrocie zdjęcie opisane jest odręcznym podpisem wskazującym rzeczywiście na Powązki. Nie wiadomo czy jest to opis odautorski Minorskiego, czy wykonany przez pracownika muzeum. Jedno było za to niemal pewne – opis wyglądał na wykonany długopisem, czyli narzędziem, którego Minorski w momencie wykonania fotografii nie mógł znać. Nawet jeśli to on był autorem opisu, to zrobił przynajmniej kilkanaście lat po sfotografowaniu miejsca. Mógł więc się najzwyczajniej w świecie pomylić.


Pomimo takiego wniosku, miejsce ze zdjęcia nadal opierało się identyfikacji. W takim razie może fotograf zawędrował na przedwojenny Marymont, który również w znacznym stopniu był skupiskiem biednej, chaotycznej zabudowy, podobnej do tej na Powązkach, ale i tu poszukiwania nie doprowadziły do żadnych konstruktywnych wniosków. Nieco zniechęcony brakiem efektów, postanowiłem odpocząć od tematu i wrócić do tego intrygującego zdjęcia za kilka dni.

Tak się też stało i po kilku dniach ponownie zasiadłem do zdjęcia, aby poanalizować je dokładniej, bo miałem wrażenie, że dotychczas coś mi umykało i nie dostrzegam jakiejś istotnej wskazówki, która naprowadziłaby mnie na właściwy tor poszukiwań. Moją uwagę przykuł szczegół, który oczywiście wcześniej widziałem, ale jakoś nie uznałem go za istotny. To niewielki fragment budynku w prawej części zdjęcia, widoczny za parkanem po drugiej stronie skrzyżowania i przesłonięty narożnikiem drewnianego domu stojącego najbliżej fotografującego. Budynek był najwyraźniej murowany, tak można było wnioskować po detalach. Szczególną uwagę zwracał jeden szczegół, który wyglądał jak okrągłe okno w ścianie, przypuszczalnie nad otworem drzwiowym. Trochę zaskakujące i dziwne, zwłaszcza w kontekście widocznego otoczenia, ale w pierwszym skojarzeniu przypominało jakąś kaplicę czy niewielką świątynię.

I nagle, Eureka! Przypomniałem sobie, gdzie coś takiego widziałem i tym większe było moje zaskoczenie. Szybkie sprawdzenie  na ortofotomapie z 1945 roku i wszelkie wątpliwości zostają rozwiane. Zabudowy ze zdjęcia już nie ma, ale układ uliczny skrzyżowania nie pozostawia najmniejszych wątpliwości. Minorski wykonał swoją fotografię na skrzyżowaniu ul. Karlińskiego i Sowińskiego w kierunku zachodnim, zaś fragment murowanego budynku, który się znalazł w kadrze to nic innego jak wolska synagoga stojąca pod adresem Sowińskiego 35. Pomimo niezbyt widocznych szczegółów, układ południowej, bocznej elewacji bożnicy jest wyraźnie podobny do projektu autorstwa Kazimierza Gadomskiego z 1924 roku.


Kadr z fotografii Minorskiego, rozrysowany na fotoplanie przedstawiałaby się mniej więcej tak:


We wrześniu 1939 okolica znalazła się na przedpolu polskich linii obronnych i była areną zmagań polskich żołnierzy z nacierającymi wzdłuż ul. Wolskiej niemieckimi oddziałami. W trakcie tych walk zniszczeniu uległa większość lichej, przeważnie drewnianej zabudowy, choć działania wojenne nie oszczędziły także budynków murowanych jak wolska synagoga. Wypalone jej mury jak i pozostałości zniszczonej okolicznej zabudowy rozebrano najprawdopodobniej do połowy 1940 roku.  

Dziś ta okolica ma całkowicie inny charakter niż przed wojną, jest dość intensywnie zabudowywana nowoczesną mieszkaniówką i zapewne nikt, kto tamtędy obecnie przechodzi, nie zdaje sobie sprawy, że w miejscu trawnika pomiędzy ul. Wolską, Sowińskiego i Karlińskiego stała nieduża neobarokowa bożnica. Zresztą nie ma się co dziwić takiemu stanowi rzeczy – istniała ona niewiele ponad dekadę i nie zdążyła się wpisać w krajobraz Woli. Jeszcze kilka- czy kilkanaście lat temu wcale nie było pewności czy synagoga w ogóle powstała. Dziś na szczęście dzięki digitalizacji i dostępowi do archiwalnych materiałów w sieci, jesteśmy bogatsi o tę wiedzę i kolejne rozpoznane zdjęcie z tej niezbyt chętnie fotografowanej części Woli.

(F)

PS. Więcej informacji o wolskiej synagodze można znaleźć tu LINK

sobota, 4 czerwca 2022

Niecodzienny Widok

 


W zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego znajduje się wiele ciekawych zdjęć autorstwa Grażyny Rutowskiej. Jedna z serii zdjęć nie mogła się doczekać ustalenia lokalizacji, mimo usilnych starań archiwistów. Z prośbą o pomoc zwrócił się do nas Łukasz Karolewski z NACu. Seria zdjęć miała tylko opis "Marek Zadworny przy samochodzie Fiat 600" i informację, że zdjęcia są z 1971 roku. 
Na kilku kadrach widać tego samego chłopca, na tle samochodu, choć sfotografowanego z kilku stron. Budynek w tle to niezbyt charakterystyczna kamienica, której moglibyśmy długo szukać. Pomóc mogło to, że fotografka zrobiła częściową panoramę tego miejsca. Mieliśmy więc jakby sporo puzzli, z których należało tylko złożyć odpowiedź. 



Niektóre elementy układanki nie wnosiły zbyt wiele. Na przykład napis FOTO trudno było umiejscowić. Podobnie bezowocne były oględziny bramy w poszukiwaniu tabliczki z numerem.


Kolejne zdjęcie pozwalało lepiej zorientować się w układzie okolicznej zabudowy. Widać na nim, że samochód stał na parkingu pod blokiem. Układ okien i wejścia do klatek schodowych sugerowały, że widzimy tył budynku, który stoi mniej więcej pod kątem prostym do ulicy i kamienic z poprzedniego zdjęcia. 

Dużo wskazówek przyniosło kolejne zdjęcie, mimo że jest dość podobne do pierwszego. Widać na nim przejeżdżający autobus, co nieco zawęża liczbę ulic, na których mogło być zrobione zdjęcie. Niestety niewidoczny jest numer linii, ale widać jeszcze jedną bardzo cenną wskazówkę. To ten znak drogowy:


  Widać nie tylko, że autobus zbliża się do skrzyżowania, ale również charakterystyczny układ ulic i pierwszeństwa. "Nasza" ulica jest podporządkowana, ale później zyskuje pierwszeństwo. Nie mogłem skojarzyć żadnego miejsca, w którym byłoby takie skrzyżowanie w kształcie litery T, jeździłyby autobusy i była podobna zabudowa. Myślałem o jakimś placu, wzdłuż którego stałby frontem dość długi blok, ale żaden nie pasował układem. Zastanawiało mnie umiejscowienie bloku, który postawiono bokiem do ulicy i urządzono przy nim parking. Wydało mi się to dość rzadko spotykane. Byłby to dość niecodzienny widok. Tu przyszła mi do głowy pewna myśl. A może to właśnie Widok? Ulica z przedwojenną zabudową, przy której są bloki i ustawione są jakby bokiem. Nie jest to główna ulica, więc uznano takie rozwiązanie za dopuszczalne. Jednak był taki krótki okres w historii ulicy, gdy pełniła ona ważną rolę komunikacyjną. Było to w trakcie budowy ronda później nazwanego imieniem Romana Dmowskiego. Wtedy autobusy musiały omijać Aleje Jerozolimskie i jeździły właśnie ulicą Widok. Ruch puszczono wtedy także bezimienną uliczką na tyłach biurowca Universal, będącą jakby przedłużeniem dzisiejszej Parkingowej. To właśnie z tą improwizowaną uliczką krzyżuje się na znaku Widok. Jeszcze szybkie oględziny miejsca na google streetview i lokalizacja potwierdzona!
Widoczne na zdjęciu kamienice mają numery 20 i 22, zaś blok ma adres Widok 19.
Pozostaje jeszcze kwestia datowania - zdjęcie opisane było jako rok 1971, a taki układ komunikacyjny jak na zdjęciu trwał tylko od października 1969 do końca grudnia 1970. Może rok 1971 to data wywołania zdjęć? Tak czy inaczej możemy uznać, że na zdjęciach uwieczniony został dość niecodzienny Widok.

[K] 

środa, 27 kwietnia 2022

Amerykanin w Warszawie

    To ciekawe zdjęcie z zasobu Narodowego Archiwum Cyfrowego, autorstwa Grażyny Rutowskiej w pierwszej chwili może się wydawać fotomontażem. Nie zostało ono jednak poprawione, sfotografowany samochód naprawdę istniał!


    To Checker Aerobus. Ta dziwna konstrukcja powstała, jako transport dla pasażerów na lotniskach, stąd też nazwa. Wykorzystywano je również w innych celach, jednak głównie na terenie Stanów Zjednoczonych, tu zaś Checkera widać w Warszawie!
    Sfotografowana okolica wygląda na Dziki Zachód, choć ten warszawski, a nie z USA. Zdjęcie zrobiono jednak w znacznie bardziej reprezentacyjnej części miasta. Fotografka stała niecałe sto metrów od Traktu Królewskiego. Skąd ta pewność? Otóż skojarzyłem, że widziałem już znajdujące się w tle oficyny. Zwłaszcza ten charakterystyczny układ balkonów w prawej części zdjęcia. Rozpoznanie miejsca było możliwe, ponieważ te budynki do dziś niemal wcale się nie zmieniły. Są tylko zasłonięte. Samochód stał na ulicy Chopina, dziś na placu za nim wznosi się budynek Ambasady Finlandii - to miejsce wygląda dziś tak. Dzięki miejskiemu portalowi mapowemu i zdjęciom ukośnym możemy jednak zajrzeć na tyły budynku przy Chopina 4/8 i wtedy nie ma wątpliwości, że widzimy tyły kamienic Piękna 1b, 3 i 3a.

(fragment zdjęcia lotniczego ze strony Warszawa Ukośna)

    W chwili publikowania tego wpisu w Narodowym Archiwum Cyfrowym zdjęcie nie miało oczywiście podanej lokalizacji, zaś co do daty podano jedynie zakres lat 1968-83. Można jednak trochę zawęzić to datowanie. Skoro na zdjęciu nie ma gmachu ambasady, to najpóźniej może to być luty 1974, ponieważ wtedy zaczęto wznosić ten budynek. Wiemy to dzięki temu fragmentowi Stolicy nr 51-52 z roku 1975. 
 
(wycinek ze zbiorów Mazowieckiej Biblioteki Cyfrowej)

    Pozostaje jeszcze pytanie co taki amerykański "cudak" robił w stolicy PRL? Tego niestety nie wiemy, ale może ktoś z czytelników naszego bloga będzie miał wiedzę na ten temat? 

[K]

środa, 29 września 2021

Pogrzeb lotników

    Są takie zdjęcia, które wzbudzają ciekawość. Jedno z nich przesłał mi dziś Fryderyk, pisząc od razu, że ma wątpliwości, czy to w ogóle Warszawa. 


Rzuciłem okiem i fotografia wciągnęła mnie od razu. Pochodzi z Narodowego Archiwum Cyfrowego, a w jego opisie nie podano ani miejsca, ani daty jego wykonania. Samo zdjęcie przedstawia wojskowy kondukt pogrzebowy na tle dość dziwnego układu zabudowy. Mnie również niezbyt pasowało do stolicy, ale mimo tego postanowiłem spróbować. Po dokładniejszym przyjrzeniu się stwierdziłem, że trumny ustawione są... na samolocie. Przypomniały mi się zdjęcia z pogrzebu Żwirki i Wigury, ale po sprawdzeniu okazało się, że to jednak inny kondukt. Nie miałem jednak wątpliwości, że to trumny lotników. Próby odnalezienia lokalizacji tą ścieżką spełzły jednak na niczym.
    Postanowiłem szukać inaczej. Po lewej stronie zdjęcia dojrzałem tablicę, na której przedstawiony jest plan jakiegoś budynku. Widać też jakieś napisy. Jeden z nich to data 1931, drugi zaś odczytałem jako HERSE i numer z zerem na końcu. To jednak do niczego nie pasowało. Warszawski salon mód Hersego mieścił się przy Marszałkowskiej 150 i to zdecydowanie nie było to miejsce. Firma nie miała żadnych filii poza stolicą. Po dłuższej chwili przyszło mi do głowy inne słowo. Była to nazwa firmy HERBEWO - pasowała długość wyrazu i O na końcu, które skojarzyło mi się początkowo z zerem. Herbewo było firmą produkującą gilzy i tutki papierosowe. Kojarzyłem ją przede wszystkim z przedwojennego neonu przy Placu Teatralnym. Szybkie poszukiwania internetowe przyniosły mi więcej informacji. Firma Herbewo pochodziła z Krakowa, gdzie po reaktywacji w latach 90. działa, ale już w innej branży. Pod tą marką działa dom handlowy, przedsiębiorstwo oferuje też powierzchnie biurowe na wynajem. Po przejrzeniu zdjęć na stronie firmy byłem przekonany, że znam rozwiązanie. Obiekt na zdjęciu wyglądał jak budynek w Krakowie, przy Słowackiego 66. Podzieliłem się tym pomysłem z Fryderykiem, który... ostudził mój entuzjazm, przesyłając to zdjęcie:

Widać na nim sąsiedni budynek Słowackiego 64, obecnie dość mocno przebudowany, ale nie pasujący szczegółami fasady. Na prawo od niego widać jednak pustą działkę. A z identyfikowanego zdjęcia wynikało, że to kamienica po prawej stała, gdy nie było jeszcze jej sąsiadki po lewej. Jak to wytłumaczyć? Po chwili Fryderyk miał już odpowiedź. Najwidoczniej firma Herbewo stawiała na sprawdzone wzory, ponieważ drugi narożnik tego samego bloku zabudowy wyglądał niemal identycznie. To kamienica Lubelska 31, która stoi u zbiegu Lubelskiej i Prądnickiej. Wygląda ona tak.
Tutaj nie było już wątpliwości, ponieważ do zdjęcia z konduktem pasowała też zabudowa w tle. To mieszczący się po sąsiedzku szpital wojskowy przy Wrocławskiej. Co prawda teraz widoczne na zdjęciu pawilony są zasłonięte zabudową od Prądnickiej, ale na zdjęciach lotniczych widać, że układ zabudowy jest taki jak na naszym zdjęciu. Zagadka rozwiązana. Kondukt porusza się ulicą Prądnicką od strony Wrocławskiej w kierunku Słowackiego. Wciąż chciałem jednak ustalić okoliczności wykonania zdjęcia. Czyj pogrzeb widzimy? Tu pomogła cyfrowa biblioteka UW, w której próbowałem znaleźć frazę "pogrzeb lotników", wiedząc już, że interesuje mnie tylko Kraków. Dość szybko moje poszukiwania przyniosły rezultaty. Okazało się, że to pogrzeb ofiar katastrofy lotniczej w pobliżu Szczekocin, która miała miejsce 7 września 1933 roku. Pogrzeb zaś odbył się 11 września tego samego roku.



Opis pasował do zdjęcia. Szpital garnizonowy, to właśnie wspomniany już wcześniej obiekt medyczny  przy Wrocławskiej. Zaś na stronie internetowej dobroni.pl (która zawiera zdjęcia ofiar i krótki opis katastrofy) znalazłem informację, że wspomnieni lotnicy spoczęli na cmentarzu Rakowickim. Droga na tę nekropolię ze szpitala garnizonowego prowadziła właśnie ulicą Prądnicką. Tak się ucieszyłem z ustalenia tych wszystkich faktów, że przygotowałem dość szybko ten oto wpis, za którego lekturę dziękuję Ci Czytelniku.

[K]

PS. o ustaleniach poinformowaliśmy oczywiście Narodowe Archiwum Cyfrowe, z którym współpracujemy w identyfikacji zdjęć. 


 

czwartek, 29 kwietnia 2021

Swoje trzeba odczekać

Zdjęcie pochodzące ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygnatura 1-A-934. Opatrzone w NAC dość ogólnikowym opisem: "Wybory do Sejmu w Warszawie. Ludność stolicy przed lokalem komisji wyborczej." Kadr ten znany jest od dawna, kilkukrotnie robiłem podejścia do identyfikacji uwiecznionego na nim miejsca, które intrygowało mnie swoją zagadkowością. Zawsze brakowało mi jednak determinacji, by ostatecznie rozprawić się z nierozpoznanym zdjęciem. A przecież zarówno już opis z NAC jak i sam obraz dostarcza sporo konkretnych informacji.

Tym razem jednak postanowiłem podejść bardziej zdecydowanie i metodycznie do poszukiwań. Zacząłem od sprawdzenia rzeczy elementarnej, czyli lat, w których odbywały się wybory parlamentarne w II RP. Wybory przeprowadzono w roku 1919, 1922, 1928, 1930, 1935 i 1938. Ale ponieważ to nadal bardzo szeroki zakres czasu, należało przyjrzeć się bardziej szczegółowo zdjęciu – w tym wypadku osobom uwiecznionym na fotografii, a konkretnie ich strojom. Tu dochodzimy do momentu, gdzie oprócz wiedzy stricte varsavianistycznej przydaje się ta nieco bardziej wyspecjalizowana. Fotografowani ludzie i ich ubiór stanowią z reguły ważny element, będący tym, co pozwala na dość niezawodne i stosunkowo precyzyjne datowanie zdjęć. Szczególnie odnosi się do to mody damskiej, która ulega zawsze szybszym zmianom, niż pozostająca nieco z tyłu, bardziej zachowawcza moda męska.

W sfotografowanej kolejce widać kilka stojących pań ubranych w krótkie płaszcze i głębokie, przypominające nieco wojskowe hełmy kapelusze, z ledwie zaznaczonym rondem. Właśnie takie kapelusze to element mody jakże charakterystyczny dla lat 20. XX wieku, dla ich drugiej połowy. Zatem ten detal z dużym prawdopodobieństwem zacieśniał nam ramy czasowe poszukiwań do 1928 lub 1930 roku.

Gwoli wyjaśnienia - sama fotografia pochodzi z archiwum ilustracji Ilustrowanego Kuriera Codziennego, dziennika o charakterze polityczno-społecznym, wydawanego w Krakowie w latach 1910-1939. Na szczęście, większość roczników (jeśli nie wszystkie) zachowała się w komplecie wydań i są one zdigitalizowane i dostępne online w zasobach Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Ponieważ wybory w 1928 roku odbyły się 5 marca, poszukiwania zacząłem od wydania z dnia 6 marca, lecz w nim zdjęcia nie było. Jednak chwile później moje poszukiwania zostały nagrodzone, bo wydaniu gazety z 7 marca, w fotoreportażu z przebiegu wyborów w Warszawie,  natrafiłem na zagadkowe zdjęcie, jednak tu opatrzone już dużo precyzyjniejszym opisem: W godzinach rannych zjawiało się najwięcej głosujących. Oto rzesze czekające na swą kolejkę na  ul. Czerniakowskiej.


Lokalizacja konkretnego miejsca przy Czerniakowskiej była kwestią czasu, więc postanowiłem podzielić się swoim odkryciem z Kubą. Nie zdążyłem się nawet dobrze rozpędzić z poszukiwaniami, gdy po chwili odpisał mi w wiadomości: „To szkoła przy Czerniakowskiej 128”. I rzeczywiście – ledwie wystający zza prawej krawędzi kadru narożnik gmachu szkolnego, oddanego do użytku w roku szkolnym 1928/1929, a istniejącego do chwili obecnej budynku dobrze pasuje. Tłumaczyło to też wychodzący na chodnik drewniany parkan otaczający budowę i nieco ukrytą, ustawioną skośnie tablicę informacyjną za nim.

Na zupełnie innym zdjęciu, również pochodzącym z NAC fotografowi udało się uchwycić w szerokim kadrze halę z charakterystyczną schodkowa ściana szczytową (na fotografii wskazana strzałką) pod adresem Czerniakowska 130, a stojącą na terenie posesji Portu Czerniakowskiego. Być może właśnie w niej zlokalizowany był jeden z warszawskich lokali wyborczych w 1928 roku.

 

(F, K)

wtorek, 2 marca 2021

Wędrujący portal

 

W roku 2017 w serwisie aukcyjnym Ebay.de pojawiło się niewyraźne zdjęcie, przedstawiające uliczne targowisko. Stojący za przekupkami budynek widoczny jest tylko fragmentarycznie, ale rzuca się w oczy jego charakterystyczny, bogato zdobiony portal.

Według opisu aukcji zdjęcie wykonano w  warszawskim getcie, ale taka lokalizacja od początku wydawała mi się wątpliwa. Niedawno zdjęcie wystawiono ponownie, tym razem sprzedający zamieścił nawet skan rewersu odbitki, gdzie widniał nabazgrany ołówkiem napis 'Warschau Polen'.

Kluczem do identyfikacji okazał się widoczny częściowo szyld, na którym można odczytać nazwisko 'Weintraub'. W warszawskich książkach telefonicznych widnieje wprawdzie Józef Weintraub, który mieszkał na Długiej 11 i prowadził aptekę na Franciszkańskiej 18, ale żaden z tych adresów nie przypominał miejsca przedstawionego na zagadkowym zdjęciu.

Korzystając z wyszukiwarki genealogyindexer.org rozszerzyłem moje poszukiwania na cały kraj, uzyskując kilkadziesiąt adresów rozrzuconych w wielu miastach Polski. Poszukiwania byłyby o wiele łatwiejsze, gdyby na zdjęciu znalazła się górna część szyldu, lub choćby inicjał imienia był lepiej czytelny. Tych informacji jednak brakowało.

Przeglądając wyszukane adresy, zwróciłem uwagę na skład nasion S. Weintrauba, zlokalizowany na rynku w Tarnowie.

Zacząłem od obejrzenia aktualnego wyglądu rynku, korzystając z Google Street View. Bez trudu znalazłem niemal identyczny portal, zlokalizowany na południowej ścianie ratusza. Podobieństwo było uderzające - ale całe otoczenie wyglądało zupełnie inaczej: LINK

 Dopiero odszukanie archiwalnych zdjęć ratusza w serwisie Fotopolska pozwoliło rozwiązać zagadkę. Otóż ratusz został bardzo poważnie przebudowany w latach sześćdziesiątych XX w. i jedną ze zmian było właśnie przesunięcie portalu wejściowego wraz z jego obróceniem o 90 stopni.

Wcześniej ratusz wyglądał dokładnie tak, jak na identyfikowanym zdjęciu. Na wielu starych fotografiach widać także w pełnej okazałości szyld sklepu pana Weintrauba: LINK

Przedstawiona powyżej identyfikacja raz jeszcze przypomina, aby do opisów zamieszczanych w serwisach aukcyjnych podchodzić z dużą ostrożnością. Zdjęcia z warszawskiego getta są poszukiwane i osiągają wysokie ceny. Sprzedający często podają więc warszawską lokalizację zdjęcia, nie mając pewności, skąd ono naprawdę pochodzi.

[nuro]