poniedziałek, 21 października 2024

Rosyjscy pacyfikatorzy Powstania

To zdjęcie obiegło 20 lat temu Polskę. W 2003 roku trafiło na okładkę tygodnika "Angora" opatrzone pytaniem "Czy ojciec prezydenta Putina pacyfikował Powstanie Warszawskie?". Publikacja wywołała sporo zamieszania, zdjęcie miało pochodzić z archiwów CIA, koniec końców cała sprawa okazała się grubymi nićmi szyta, o czym więcej można przeczytać tu. Przy okazji spekulowano, że zdjęcie jest fotomontażem, ale było ono w takiej formie publikowane już w 1957 roku w albumie "Dni Powstania. Kronika fotograficzna walczącej Warszawy" Stanisława Kopfa, gdy o Putinie nikt jeszcze nie słyszał. Fotografia przedstawia tak naprawdę grupę wschodnich kolaborantów w niemieckiej służbie — żołnierzy kolaboracyjnych jednostek RONA. Mimo że od wykonania fotografii minęło 80 lat, to miejsce jej wykonania nadal pozostawało nieznane. Po niedawnej identyfikacji zdjęcia z grupą cywilów opuszczających miasto po powstaniu odezwał się do mnie Fryderyk z naszej identyfikacyjnej grupy. Zaproponował, żebyśmy spróbowali się zmierzyć ze zdjęciem rosyjskich kolaborantów. Początkowo zadanie wydawało się niezwykle trudne. Co prawda zdjęć była cała seria i na każdym widoczny był jakiś dodatkowy szczegół, ale wszystkie przedstawiały niemal dokładnie ten sam fragment jednego podwórka.



Zdjęcia z podwórzy są zwykle trudne do identyfikacji, z powodu braku materiału porównawczego, ale tym razem, ponieważ fotografii było kilka, to dało się z nich wyczytać specyficzny układ zabudowań. Kolejną wskazówką mogło być to, że zdjęcie zrobiono przed 21 sierpnia, bo wtedy miał zginąć widoczny na nim Iwan Frołow, dowódca pułku zbiorczego SS „RONA”. Dopiero później okazało się, że informacja ta była nieprawdziwa, Frołow przeżył wojnę i dopiero po jej zakończeniu wykonano na nim w ZSRR karę śmierci. Fakt ten nie miał jednak większego znaczenia, najważniejsza była jednostka, którą dowodził. Nasza uwaga skierowała się na Wolę, ponieważ to właśnie tam działała ciesząca się złą sławą brygada. Budynek za plecami widocznych postaci był dość dobrze widoczny, ale niezbyt charakterystyczny. W ostatnich latach przed wojną powstawało w Warszawie wiele podobnych budynków. Należało wziąć pod uwagę, że do dziś ten dom mógł albo zostać otynkowany, albo po prostu przestać istnieć. Jednak układ okien, balkonów i pionowa klatka schodowa powinny pozwolić na identyfikację. Naszą uwagę zwracało też to, że budynek miał zaledwie 5 osi, czyli powstał na dość wąskiej działce. Próbowaliśmy dopasować do zdjęcia zaplecza podobnych domów przy Płockiej, czy Długosza, ale żaden z nich nie pasował. Modernistycznym kamienicom brakowało też zwykle, widocznej po prawej stronie kadru, oficyny z garażami. Fryderyk twierdził, że może nie być łatwo, bo od dłuższego czasu próbował rozwikłać tę zagadkę. Ja początkowo pokładałem duże nadzieje we wcześniej niedostępnych zdjęciach lotniczych z powstania warszawskiego, dostępnych na stronie KORZENIE MIASTA. Liczyłem, że ten nowy materiał ułatwi zadanie. Zdjęcia okazały się jednak dużym wyzwaniem. Początkowo szukałem gdzieś na wolskich "tyłach" wychodząc z założenia, że oficerowie nie ryzykowaliby sesji zdjęciowej w bezpośrednim rejonie walk. Nie przyniosło to skutku, dlatego postanowiłem zmienić podejście i spojrzeć świeżym okiem, bez wcześniejszych założeń. Zacząłem więc szukać na Ochocie, gdzie modernistycznej zabudowy było dużo, zdarzały się też niewielkie warsztaty. Bez efektu. Później zwróciłem swoją uwagę na bliższą Wolę, bez zastanawiania się, czy dane budynki były w sierpniu zajęte przez powstańców, czy przez ich przeciwników. Gdy zacząłem mieć już poważne wątpliwości czy w ogóle się uda, moją uwagę zwrócił pewien charakterystyczny obiekt. Nie mogłem wprost uwierzyć, że rozwiązanie było tak blisko!

Był to samotny ostaniec przy Grzybowskiej 46. Wysoka, wąska, do dziś nieotynkowana kamienica w otoczeniu bloków Osiedla za Żelazną Bramą i biurowców warszawskiego city. Wystarczył jeden rzut oka na tylną elewację budynku, by nie mieć żadnych wątpliwości, że to tam. To wręcz niesamowite jak mało zmienił się budynek przez te 80 lat! Nawet poszczególne cegły i ślady po kulach wyglądają identycznie!  


Do dziś nie przetrwała co prawda oficyna, ale widać ją na zdjęciach lotniczych z 1945 roku. To właśnie na tyłach tej kamienicy kolaboranci z rosyjskich oddziałów RONA zostali sfotografowani na potrzeby niemieckiej propagandy. Wśród nich, poza wspomnianym Frołowem, widoczny jest młody żołnierz, którego uwieczniono również na zdjęciu przedstawiającym Heinza Reinefartha w otoczeniu Kozaków, które niedawno zidentyfikowaliśmy. Z tego co nam wiadomo, tożsamość mężczyzny podobnego do Władimira Putina pozostaje nieznana, choć z całą pewnością wykluczono, by był to jego ojciec. Patrząc na zdjęcie, trzeba pamiętać o ogromie zbrodni, jakich dopuściły się na ludności cywilnej oddziały, których reprezentantów widzimy pochylonych nad mapą. Oczywiście nie umniejsza to win samych Niemców, których rola i wina była znacznie większa, niż ich wschodnich pomocników*.
    Wróćmy jednak na chwilę do samej kamienicy. Dziś ostaniec przy Grzybowskiej jest już wysiedlony i prawdopodobnie czeka go zburzenie. Kamienica była nawet wpisana do ewidencji zabytków, lecz została z niej wykreślona. Warto ją zobaczyć, póki jeszcze stoi. Jest przecież świadkiem historii. A może, skoro już tyle przetrwała, jednak uda jej się ocaleć?

[K]

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz