Rok temu, albo i nawet dwa, pan Sławomir Czochrowski podesłał nam powyższe zdjęcie, pochodzące ze zbiorów rodzinnych, z prośbą o pomoc w identyfikacji miejsca. Podobną fotografię, ale w gorszej jakości widziałem zreprodukowaną w jakimś peerelowskim albumie o II wojnie światowej, ale żadnego konkretnego opisu tam nie zamieszczono. Wydawało się, że rozwikłanie tej zagadki pójdzie sprawnie - w końcu mapa zniszczeń stolicy po Wrześniu '39 rysowała się już, w zgromadzonej ikonografii, w miarę kompletnie. A tu jednak klops. Do zdjęcia podchodziłem kilkanaście razy, sprawdzałem różne tropu i za każdym razem byłem zły, bo materia za nic nie chciała "się poddać". Kiedy zaczynałem snuć coraz bardziej niedorzeczne hipotezy, zostawiałem zdjęcie w spokoju, by na świeżo powrócić do niego za jakiś czas.
Wielu punktów zaczepienia nie było - ruchliwa, ale też i wąska ulica, piętrowy budynek, brama czy też okno zdobione charakterystycznymi wypustkami (elegancka kamienica?) i ustawienie budynków względem siebie wyraźnie rozbieżne, to było całkiem sporo informacji. A jednak wymyślanie kolejnych miejsc do sprawdzenia stawało się coraz trudniejsze. Rozważania w pewnym momencie zaczęły dotyczyć innych spraw: czy nad ulicą biegną przewody trakcji tramwajowej, czy to zwykłe kable, czy zdjęcie wykonano z wejścia do sklepu w narożniku budynku, czy wchodziło się do niego po schodkach (przechodnie są wyraźnie niżej względem podłogi we wnętrzu), czy to jest brama czy klatka schodowa, czy zdjęcie nie jest fotomontażem dwóch kadrów itp. W żaden sposób nie przybliżało to jednak do celu. Poszukiwania kamienicy z podobnym zdobieniem okien, też nie przynosiło rezultatów.
Jakoś w lipcu 2016 roku zdjęcie pojawiło się w ramach akcji identyfikacyjnej na portalu społecznościowym Muzeum Powstania Warszawskiego: LINK z następującym opisem: "Fotografia z okresu okupacji niemieckiej w Warszawie. Stare Miasto (?). Widok z bramy na zrujnowany budynek. Miejsce nieustalone. Fot. Sylwester Braun". Z nowym zapałem zabrałem się do poszukiwania miejsca, ale trop staromiejski szybko się wyczerpał i znowu utknąłem w martwym punkcie. Przeszukałem też całe Powiśle, niemal centymetr po centymetrze, bo przecież słynny fotograf mieszkał na ulicy Kopernika i znany był z tego, że sporo zdjęć wykonywał w najbliższej sobie okolicy. Liczyłem, że może ktoś z Internautów rozpozna miejsce, akcja MPW pokazała, że sporo osób interesuje się dawnymi fotografiami Warszawy i ma w tym zakresie dużą wiedzę. Minęło jednak znowu kilka miesięcy i nadal nic nie było jasne. I choć wielokrotnie zmuszony byłem do kapitulacji, jakoś podskórnie wierzyłem, że zagadka prędzej czy później znajdzie swoje rozwiązanie.
Tydzień temu (wrzesień 2016) na niemieckim Ebay'u pojawił się zestaw zdjęć niemieckich, wśród których w oko wpadło mi niemal identyczne ujęcie zburzonego piętrowego domu:
Każdy dodatkowa fotografia rzuca czasem jaśniejsze światło na całą sprawę, ale tutaj znowu mizeria, bo w zasadzie poza ruiną nie widać wiele więcej. Moje wprawne oko wypatrzyło jednak ścianę szczytową sąsiedniego domu w tle (taki blady cień z zarysem przewodu kominowego). To by mogło oznaczać, że zniszczony budynek na pierwszym planie stał przy skrzyżowaniu! Z nowym zapałem zabrałem się do poszukiwań, ale przyłapałem się na tym, że sprawdzam ponownie miejsca, które już wcześnie 100 razy sprawdzałem. Nie, nie tędy droga!
Rzuciłem okiem na pozostałe zdjęcia oferowane na niemieckiej aukcji - Nowogrodzka, Nowy Świat, Świętokrzyska, Szpitalna, widok z wiaduktu Mostu Poniatowskiego. Ścisłe centrum miasta! Gdzie tu u licha zmieścić taki piętrowy domek na skrzyżowaniu i jeszcze żeby naprzeciwko niego stała elegancka kamienica pod kątem... zaraz, zaraz, czy to nie jest przypadkiem... Ależ tak!!!
To przecież dom przy ulicy Brackiej 15 przy skrzyżowaniu z Alejami Jerozolimskimi. Zdjęcie wykonano z kamienicy Augusta Stöla, a oba budynki i ich wzajemne położenie dobrze widać na tym zdjęciu: LINK. Nawet nie muszę sprawdzać szczegółów i porównywać zdjęć, bo rozwiązanie wydaje mi się tak oczywiste i banalne, że aż mnie w środku ciarki przechodzą! Jak to możliwe, że wcześniej na to nie wpadłem? Że nikt inny na to nie wpadł? Dziwne, nie? Tak to bywa czasem, że proste rzeczy trudno zobaczyć. Ba, na własne życzenie "zaciemniamy" obraz i szukamy nie tam, gdzie trzeba. I bez bicia muszę przyznać, że ze mnie straszny gapa! Ten sam budynek, co prawda trochę bardziej rozebrany, opisywałem już kiedyś TUTAJ!!! To tylko pokazuje jak bardzo karkołomny bywa nasz "identyfikacyjny fach" i jak mało wciąż wiemy na temat wyglądu tamtego miasta. Z drugiej strony kolejna rozwikłana zagadka daje dużo satysfakcji i sprawia, że nasza misja nabiera konkretnego wymiaru. Zdjęcie po zdjęciu staramy się przywracać pamięć miejsc i ducha dawnej stolicy.
(P)
Brawo!!! Wspaniała dedukcja i spostrzegawczość...
OdpowiedzUsuńMistrzostwo najwyższej klasy. Gratulacje !!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń