Muzeum Powstania Warszawskiego, choć to zapewne czysty przypadek, najciekawsze fotografie zostawiło na sam koniec prowadzonej przez siebie internetowej akcji identyfikowania miejsc: LINK. Analiza powyższej, anonimowej fotografii z września 1939 roku, dostarczyła nam wiele emocji i jest przykładem, jak zbierając kilka różnych elementów w jedną całość, można nie tylko rozpoznać uwiecznione miejsce, ale też dowiedzieć się czegoś ciekawego o historii sfotografowanego obiektu.
Pierwszą rzeczą na którą zwróciłem uwagę był murek widoczny po prawej i po lewej stronie zdjęcia. Wydało mi się to trochę dziwne, że biegnie on niemal przy samej elewacji budynku. Taki ciasny mur wskazywał na jakiś obiekt o charakterze "koszarowym" - moje pierwsze skojarzenie, to był klasztor, szpital czy coś w tym rodzaju. Sprawdziłem kilka wytypowanych miejsc, ale bez rezultatu. Wtedy zacząłem się zastanawiać, co tak właściwie robią robotnicy. Kopią rów? Zasypują go? Budynek w tle nie został zniszczony bombą, ale mogła ona trafić w mur i tuż obok. Okna są bez szyb, elewacja i dach sponiewierane. Obok grupy pracujących mężczyzn dojrzałem latarenkę i wtedy zaświtała mi myśl: "a może to jest jakaś uliczka, może to zasypywanie wykopanych rowów przeciwczołgowych?" To miało sens, na zdjęciu widzimy porozrzucane elementy bruku.
Brukowana uliczka, latarnia gazowa, murek i klasztor, a może szpital, wszystko to razem nasunęło mi myśl, aby sprawdzić Szpital Przemienienia Pańskiego na Pradze. Zacząłem sprawdzać od murku i pierwsze oględziny nie wypadły za dobrze, ale na ul. Jasińskiego trafiłem na fragment muru z identycznymi kwadratowymi niszami: LINK. To już był ślad dający jakąś nadzieję na właściwe rozwiązanie, ale oczywiście mógł to być czysty przypadek. Po wejściu na ortofotomapę obejrzałem dokładnie cały teren i wstępnie wytypowałem budynek tzw. "starego pawilonu", który znajdował się na rogu ul. Zygmuntowskiej i Panieńskiej. Jego kształt widać wyraźnie na starym planie zabudowy szpitala (kolor zielony): LINK. Wszystko wydawało się idealnie pasować, należało zatem poszukać jeszcze jakichś dodatkowych zdjęć, które by to ostatecznie potwierdziły. Z pomocą przyszedł szalenie ciekawy artykuł o tym budynku, znaleziony na stronie zawinklem.pl: LINK. Jego lektura była niezwykle pouczająca, okazało się, że budynek należał wcześniej do wojska (a jednak koszary!), a dopiero z czasem adaptowano go na potrzeby szpitala. Gmach był kilkakrotnie przebudowywany. Jak zauważył Kuba na rycinie z roku 1868 zamieszczonej w "Tygodniku Ilustrowanym" elewację od strony ul. Panieńskiej zdobił tympanon, którego resztki widzimy także na zdjęciu z MPW. Kryją się one po lewej stronie wysuniętej przed elewację dobudówki: LINK. Na panoramicznym zdjęciu Konrada Brandla, wykonanym pod koniec XIX wieku z wieży kościoła św. Floriana: LINK nie widać natomiast mansardowej dobudówki, widocznej na zagadkowym zdjęciu po prawej stronie. Ta część budynku musiała powstać po roku 1900. Widać ją natomiast na jednym ze zdjęć Juliena Bryana, który 8 września 1939 fotografował zbombardowany szpital. Skan z albumu Oblężenie Warszawy w fotografii Juliena Bryana, IPN, 2010, ze strony 118, podesłał mi Darek. Co ciekawe, jest to zdjęcie wykonane od drugiej strony tego budynku, z terenu szpitala: LINK. Podczas oblężenia Warszawy Niemcy z premedytacją bombardowali budynki szpitalne. Zgodnie z rozkazem Wodza, miała to być kampania równie błyskawiczna, co brutalna i bezlitosna. Amerykańskiego korespondenta takie oblicze wojny niesamowicie zdumiało, o czym świadczy nie tylko seria zdjęć z terenu Szpitala Praskiego, ale także wzmianki na ten temat we jego wspomnieniach.
Ostatecznym potwierdzeniem było zdjęcie lotnicze podesłane przez Krzysztofa Jaszczyńskiego z Fundacji warszawa1939.pl. Wykonano je we wrześniu 1939 i widać na nim wyraźnie nawet wyrwę w murze. Zdjęcie pochodzi z Archiwum Państwowego m. st. Warszawy i wykorzystaliśmy tutaj jego fragment tylko do potwierdzenia naszej identyfikacji:
W ten oto sposób, analizując każdy poszczególny element, udało nam się bardzo precyzyjnie znaleźć właściwe miejsce. A wszystko zaczęło się w zasadzie od kawałka muru, sterczącego jak "nitka z zaproszeniem do kłębka".
(P)
O akcji jest nawet w najnowszym "Focus Historia", to zdjęcie też tam jest zamieszczone. Brawo!
OdpowiedzUsuńDzięki za cynk, zajrzymy i tam!
Usuń