wtorek, 16 kwietnia 2013

Z ołówkiem na ruiny

Jak wiadomo, na fotografii trójwymiarowa przestrzeń spłaszczona jest do dwóch wymiarów. To niekiedy trochę utrudnia identyfikację miejsca. Dobrym ćwiczeniem wyobraźni przestrzennej i jednocześnie sposobem na rozwiązanie zagadki jest próba "rozrysowania "zdjęcia" w rzucie lotniczym. Prześledźmy to na przykładzie kolejnej zagadkowej fotografii Edwarda Falkowskiego z albumu Warszawiacy, Interpress, 1970, s. 23.


Pierwsze przymiarki niewiele pomagały, podobnie jak Darek, typowałem wstępnie północne rejony Starówki, w okolicach ulicy Przyrynek. Ale oględziny ortofotomapy nie przynosiły żadnych rezultatów, pasowały ruiny, mieszanina wysokich i niewysokich budynków, spory plac, gruzy, klimat i fakt, że Falkowski sporo zdjęć robił w okolicy Nowego Miasta. Był pomysł Darka, że to może być "odwrotka", ale odwracanie obrazka też na niewiele się zdało. W końcu postanowiłem sięgnąć do starego, wypróbowanego sposobu - naszkicowania "z lotu ptaka" wszystkiego, co widać na zdjęciu. Wziąłem kartkę papieru, ołówek i patrząc na zdjęcie starałem się narysować wszystko z zachowaniem odpowiednich proporcji. Ustalenie stron świata nie było do końca oczywiste, dlatego na planie zaznaczyłem północ w dwóch wariantach:


Dla wygody, mój szkic zeskanowałem już w pozycji "właściwej", ale podczas rysowania przyjąłem perspektywę fotografa. Dwa najbardziej charakterystyczne elementy na zdjęciu to wysoka, dwupiętrowa sterczyna po lewej i drzewo za murkiem po prawej. Już podczas rysowania muru przyszedł mi do głowy pomysł, że być może jest to fragment muru getta. Inaczej zamykanie podwórza z drzewem nie miałoby chyba większego sensu (poza klasztornym ogrodem i więziennym spacerniakiem, ale w wiezieniu chyba żadnych drzew być nie może). Na swoim szkicu dorysowałem także skrzyżowanie ulic - jako pewną hipotezę "zagospodarowania" dość sporej przestrzeni na pierwszym planie.

Zaopatrzony w szkic przystąpiłem do oględzin ortofotomapy. Najpierw obejrzałem teren dużego getta, ale tu nic, nawet w najmniejszym stopniu, nie pasowało do mojego malunku. Trzeba było oczywiście wziąć poprawkę na możliwość pewnych różnic między stanem z ortofotomapy wykonanej w roku 1945, a stanem ze zdjęcia Falkowskiego, którego dokładnej daty nie znałem.

Następnie, bez wiary w sukces i tylko dla porządku, skierowałem jeszcze wzrok na rejon małego getta, a w zasadzie na okolice tzw. szopu Toebbensa w rejonie ulicy Prostej i Żelaznej. Nie bardzo wierzyłem już w ten trop, ale praktyka mówi, że każdy pomysł należy sprawdzać do samego końca. I w sytuacji, kiedy powoli traciłem już nadzieję, niespodziewanie układ z mojego szkicu odnalazłem na ul. Ceglanej:


Oczywiście, okazało się (jak zwykle), że perspektywa zdjęcia spłatał mi pewnego figla, ściany budynków nie stoją w jednej linii, jak zakładałem podczas rysowania szkicu, a sterczyna po lewej to fragment tej samej budowli, widocznej za drzewem. Układ budynków i przebieg muru getta widać lepiej na niemieckim zdjęciu lotniczym wykonanym tuż przed wybuchem powstania. Okazuje się że podwórze z drzewem było wydzielone z terenu szopu i przynależało do posesji Ceglana 13: LINK. W budynku tym dawniej swoją siedzibę miała firma ogrodnicza Ulricha: LINK i być może stąd w jego sąsiedztwie obecność dość sporego zieleńca. Obecnie ul. Ceglana ma za patrona Icchaka Lejba Pereca, a gdybyśmy chcieli wykonać podobne ujęcie, naszym oczom ukazałby się następujący widok: LINK.

Już po rozwikłaniu zagadki Darek podrzucił zdjęcie z okresu powstania warszawskiego, wykonane pod budynkiem przy ul. Ceglanej 16 w kierunku wschodnim. Widać na nim w tle identyczne ściętą ścianę szczytową z dwoma otworami okiennymi, jak na zdjęciu Falkowskiego: LINK.


(P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz