poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Widok z balkonu

Kilka dni temu otrzymaliśmy miłego maila od Roberta Marcinkowskiego, który jak się okazało jest stałym Czytelnikiem naszego bloga. Przedstawiać Autora listu specjalnie nie trzeba, każdy, kto choć trochę interesuje się tematyką warszawską, wie o kim mowa. Ujmując rzecz w dużym skrócie jest to znany kolekcjoner przedwojennych pocztówek i zdjęć warszawskich, badacz przeszłości stolicy oraz autor Ilustrowanego Atlasu Dawnej Warszawy, który w tym roku (2013) doczekał się kolejnego wydania: LINK.

Wraz z mailem otrzymaliśmy bardzo interesujący zestaw warszawskich zdjęć z prośbą o pomoc w lokalizacji miejsc, w których zostały wykonane. Umówiliśmy się, że ciekawsze przypadki będziemy mogli omówić na blogu. Dziś zaczynamy od zdjęcia ukazującego taki oto widok z balkonu:


Identyfikacja miejsca nie stanowiła specjalnej trudności, ale za każdym razem staram się podkreślać to, że naszych działań, którym się tu oddajemy nie należy postrzegać w kategoriach wyczynowych. To nie wyścigi, ani quiz, kto lepiej, szybciej i precyzyjniej zidentyfikuje trudniejsze zdjęcie. Trudność w identyfikacji zdjęć to zresztą rzecz umowna i bardzo względna. Daleko cenniejsze od samego "wyczynu" zidentyfikowania miejsca jest dla nas przywrócenie pamięci miejsca. Dzielimy się tą naszą wiedzą w nadziei, że przyczyni się do lepszej jakościowo i szerszej popularyzacji historii naszego miasta.

Jak tylko zobaczyłem powyższe zdjęcie, nie zastanawiając się jeszcze nad miejscem, wiedziałem, że muszę je opisać. Ta fotografia przemawia do mnie, jak rzadko która. Lokator mieszkania na pierwszym piętrze wyszedł na balkon, aby utrwalić ważną scenę, jaką dostrzegł na ulicy. Widok z okna rodzinnego domu to jeden z archetypowych obrazów, jaki człowiek podświadomie chce utrwalić i ocalić. Tu widzimy wypalony budynek, martwe ciała koni, kilkoro przechodzących osób, samochód, w głębi dwa kolejne i wóz konny. Aż się chce powiedzieć "normalna sceneria uliczna" z czasów oblężenia we wrześniu 1939, ale to słowo "normalna" jakoś grzęźnie w gardle. Bandyckiego napadu na ludność cywilną nie można nazwać "normalnym". Wystarczy mocniej pociągnąć nosem, aby poczuć woń spalenizny i padliny, jaka unosi się nad tym zdjęciem...

Fotografię wykonano zapewne gdzieś między godziną 14.00 a 15.00 - wskazują na to cienie. Ludzie ubrani w płaszcze, poruszają się ulicą dość spokojnie, wygląda więc na to, że miasto już skapitulowało. Kto wie, może osoba, która wyszła na balkon z aparatem fotograficznym, chciała właśnie uwiecznić tę złowrogą ciszę po zawieszeniu broni? Zdjęcie pokazuje dość charakterystyczny fragment miasta w rejonie zbiegu ulic: Srebrnej, Miedzianej i Twardej. Wykonano je z pierwszego piętra narożnej kamienicy Miedziana 1 / Srebrna 6: LINK w kierunku południowo-wschodnim. Owalny narożnik należał do budynku Miedziana 2 / Srebrna 4: LINK, natomiast w tle, w prawym górnym rogu zdjęcia, widzimy fragment kamienicy Twarda 61/63: LINK. Żaden z budynków widocznych na zdjęciu nie przetrwał do naszych czasów, w miejscu narożnej kamienicy, z której zrobiono zdjęcie, postawiono całkiem nowy budynek. Obecny wygląd tego miejsca zapewne mocno by zdumiał lokatora mieszkania na pierwszym piętrze: LINK.

(P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz