środa, 10 kwietnia 2013

Manowce i bezdroża identyfikacji czyli "prawda ekranu"


W dzisiejszym poście chciałem poruszyć temat niespodzianek, jakie może dostarczać zdjęcie, które usilnie próbujemy zidentyfikować. Zagadnienie to omówię na przykładzie poniższego zdjęcia:


Występuje ono w zbiorach archiwalnych wielu znanych światowych agencji fotograficznych. Np. w niemieckim Bildarchiv Preussischer Kulturbesitz występuje z opisem: „Nach Beendigung der Kämpfe im Ghetto marschieren Waffen-SS-Verbände in das zerstörte Gebiet ein“ (Po walkach w getcie oddziały Waffen SS maszerują w zniszczonym obszarze). Jakiś czas temu w książce Władysława Bartoszewskiego i Marka Edelmana, I była dzielnica żydowska w Warszawie, PWN, 2010, pojawiło się kolejne ujęcie, wykonane w tym samym miejscu, ale niestety, nie posuwające ani o krok samego procesu identyfikacji miejsca:


Nie ukrywam, że podrażniło to trochę moją "idenyfikatorską" ambicję, dlatego postanowiłem podejść po raz kolejny do tematu i przegrzebać wszystkie dostępne mi materiały ikonograficzne. Przeglądając zasoby fotograficzne izraelskiego muzeum Ghetto Fighters House natknąłem się na pewną fotografię, z całą pewnością dokumentalną:



Budynek widoczny z prawej strony kadru identyfikowanego zdjęcia, jak i zdjęcia z GFH pasowały do siebie w wielu detalach elewacji niemal idealnie. Pozostało więc tylko, jak mi się wówczas wydawało, zlokalizowanie miejsca. Przeglądałem zdjęcia lotnicze, ortofotomapy i wszystko co dostępne, aż w końcu trafiem. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że ów identyczny budynek z obu zdjęć to kamienica przy ul.Ślepej 14, stojąca na rogu Piekarskiej przy placyku zwanym „Piekiełkiem” LINK.

Tu zaczynał się pewien problem, bo choć budynek się zgadzał, miejsce kompletnie nie pasowało, szczególnie w kontekście powstania w getcie. Raczej kojarzyło się z powstaniem warszawskim i obroną Starówki, nie mówiąc już o tym, że poza jednym identycznym budynkiem, reszta kompletnie nie zgadzała się ze znanymi fotografiami „Piekiełka”.

Po takich, niczego nie wyjaśniających, a wprowadzających dodatkowe zamieszanie wnioskach, temat zdjęcia trochę przycichł, jednak ów obrazek nadal nie dawał mi spokoju. Postanowiłem podejść do analizy po raz kolejny na chłodno, metodycznie i bez zbędnych emocji. Przy kolejnej próbie wymyśliłem nową teorię, co prawda, cienką niczym barszcz wigilijny, ale przecież próbować trzeba. Być może coś przeoczyłem, ale miejsce wciąż było trudno dopasować do czegokolwiek na terenie getta szczątkowego czy terenów "dzikich". Uznałem więc, że miejsce gdzie zrobiono zdjęcie, mogło znajdować się na obszarze sąsiadującym z gettem. Obecność latarni gazowych wskazywała IMHO na przestrzeń publiczną, miejską, a nie teren prywatnej posesji. Mała, jednopiętrowa kamieniczka po lewej stronie kadru, zarówno swoim wyglądem jak i gabarytami przypominała domy wznoszone przed 1850 rokiem - takich budynków na Muranowie nie było zbyt wiele. Analizując dostępne materiały zwróciłem uwagę na miejsce, z którego ikonografią dotychczas się nie spotkałem - ulicę Ciasną i jej zakończenie ze sporym placykiem. Jak widać na zdjęciach lotniczych, frontem do placyku stała nieduża, jednopiętrowa kamieniczka. Na zdjęciu z "Ostatniego spojrzenia" wygląda to tak:


Zwraca uwagę wygląd placyku - na tyle, na ile można to ocenić, zdaje się być zniszczony. Być może to efekt jakiegoś sowieckiego bombardowania, być może należy to wiązać z bliskim sąsiedztwem murów getta. Na niemieckim zdjęciu lotniczym z okresu po powstaniu warszawskim widać coś, co można by uznać za lej widoczny przed kamienicą. Początkowo myślałem, że to jakaś skaza na fotografii, jednak porównanie z innymi ujęciami potwierdza, że coś takiego tam jest: LINK.

O ile te elementy mogły w jakikolwiek sposób pasować do identyfikowanej fotografii, to nie bardzo pasował mi kierunek padania promieni słonecznych. Ale jak wiemy słońce lubi płatać różne figle, więc nie był to argument  kluczowy. Dla kilku osób, których wiedzę i zasługi w identyfikacji zdjęć bardzo sobie cenię, (m. in. Darosa), taka argumentacja wydała się na tyle spójna i logiczna, że zgodzili się z moimi przemyśleniami, choć 100% potwierdzenia nadal nie było.

I w tym momencie całego dochodzenia, na scenie pojawiło się coś, co wywróciło moje hipotezy do góry nogami. Dla mnie, jako osoby głęboko zaangażowanej w identyfikację zdjęć, było to jak koszmar. Otóż na forum Kolejka Marecka, gdzie analizowałem to zdjęcie, pojawił się wpis jednego z użytkowników o nicku: Maryjan: LINKUżytkownik ten, wedle mojej wiedzy pracownik Filmoteki Narodowej, podał informacje wraz z linkami, że identyfikowane zdjęcie to po prostu fotos z filmu Ulica Graniczna z 1948 roku, a cała scenografia widoczna na fotografii jest makietą, wybudowaną w Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi: LINK.

Nie analizując dłużej, czy plenery były naturalne czy nie, czy kręcono je w Łodzi czy w Warszawie, przypadek ten pokazuje, jak bardzo wiele chybionych wniosków może być konsekwencją czyjejś niezamierzonej (?) pomyłki. A raz usankcjonowana błędna informacja może potem żyć długimi latami życiem autentyku.

(F)

1 komentarz:

  1. Też lubię się w wolnych chwilach zajmować identyfikacją zdjęć, chociaż nie jestem specjalistą nawet w połowie takim, jak Ty i osoby z Kolejki Mareckiej.

    OdpowiedzUsuń