W ostatnich dniach zostaliśmy poproszeni przez Pana Łukasza Karolewskiego z Narodowego Archiwum Cyfrowego LINK o pomoc w identyfikacji kilkunastu zdjęć znajdujących się w ich zasobach. Powyższe zdjęcie, również nie rozpoznane i dotychczas niedostępne online pochodzi z archiwum fotografii Stefana Rassalskiego. Typowy, na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżniający się kadr, dokumentujący powojenne zniszczenia Warszawy. Zdanie, że sytuację dodatkowo utrudniał fakt, że fasady widocznych budynków przestały istnieć, co znacznie utrudnia identyfikację. Jedyną wskazówką mogła być otrzymana przez nas informacja, że kadr znajdował się na kliszy pomiędzy ujęciami z ulicy Senatorskiej i Miodowej. Pozwoliło mi to zawęzić zasięg poszukiwań do stosunkowo niewielkiego obszaru. Dodatkowym punktem zaczepienia mógł być widoczny na zdjęciu układ, który wskazywał na skrzyżowanie ulic. Wrażenie to podkreślał widoczny słup ogłoszeniowy, który to element małej architektury ulicznej bardzo często lokalizowano właśnie w okolicach skrzyżowań. Zacząłem więc przeglądać rejon na ortofotomapie z 1945 roku, która w tym wypadku stanowi najlepszy materiał porównawczy do poszukiwań. Przejrzałem kilkukrotnie całą zabudowę ulic Senatorskiej i Miodowej, jednak te gruzowiska, które dało się dostrzec na zdjęciach lotniczych nijak nie pasowały do układu pozostałej zabudowy. Trzeba było zatem przyjrzeć się przecznicom powyższych ulic.
Moją uwagę zwróciły jeszcze dwie rzeczy na fotografii. Pierwszą było to, że gruzowisko stanowiło zbyt regularną hałdę, rozdrobnioną na wręcz pojedyncze cegły, zupełnie różną od tego, co mogłoby być efektem bombardowania czy wysadzenia kamienicy, kiedy to fragmenty murów, belek stropowych i innych elementów zawalonego budynku tworzą bezładna mieszaninę. Oczywistym wydawało się więc, że nie może być ono widoczne na zdjęciach lotniczych z wiosny 1945 roku, bo wtedy właśnie powstała ortofotomapa. Druga równie istotną sprawą były widoczne po prawej stronie kadru dość potężne, ślepe ściany kamienic. Nie wyglądały na efekt zburzenia sąsiednich budynków, lecz raczej stanowiły oryginalny fragment zabudowy, czyli jak sądziłem były „plecami” sąsiadujących oficyn. Takie miejsce powinno już być dobrze widoczne na lotniczym fotoplanie.
I rzeczywiście, szukając dalej znalazłem takie miejsce przy ul. Kapucyńskiej. Rassalski wykonał fotografię z miejsca załamania biegu ulicy, omijającej klasztorny ogród, w kierunku ślepego zaułka odchodzącego od ulicy na południowy wschód, równolegle do kamienicy o adresie Kapucyńska 7. Zatem gruzowiska, które widzieliśmy na zdjęciu musiały być pozostałościami budynku frontowego kamienicy Kapucyńska 5 i 7.
Układ zachowanej oficyny bocznej oraz uszkodzeń stojących murów nie pozostawiał wątpliwości, co do miejsca uchwyconego w kadrze. Na szczęście zachowało się zdjęcie lotnicze z lat 20. XX wieku, udostępnione w serwisie POLONA, pokazujące ten fragment miasta przed zniszczeniem.
Dziś o tej wąskiej, nieco tajemniczej i meandrującej między posesjami w swym oryginalnym biegu uliczce, stanowiącej dojście do gmachu Hipoteki i gimnazjum im. Czackiego mało kto pamięta. Budowa Trasy W-Z kompletnie zmieniła układ urbanistyczny okolicy, ścierając do reszty z powierzchni ziemi istniejąca tu przed 1945 rokiem gęstą zabudowę. Obecnie ul. Kapucyńska o zmienionym przebiegu stanowi jedynie łącznik między Miodową i Trasą W-Z i pewnie niewielu mieszkańców stolicy kojarzy fakt jej istnienia.
(F)
Na Fotopolsce zauważyłem inny kadr z tego miejsca - https://fotopolska.eu/238199,foto.html
OdpowiedzUsuń