1.
2.
3.
Wszystkie te ilustracje pochodzą z książki Lecha Królikowskiego i Krzysztofa Oktabińskiego, Warszawa 1914-1920. Warszawa i okolice w latach walk o niepodległość i granice Rzeczypospolitej, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, 2008. Książka szalenie ciekawa, barwnym językiem opisująca wydarzenia w stolicy z okresu I wojny światowej, wyróżniona nawet została w konkursie Mazowieckiej Akademii Książki. Członek jury konkursu - dr Andrzej Krzysztof Kunert, w recenzji pisał tak: [...] Dwaj znani autorzy (mający już na swoich kontach kilka wyróżniających się publikacji historycznych) wykorzystują w swojej książce szeroką bazę źródłową i prezentują solidny warsztat naukowy, czyniąc to zarazem w sposób przystępny i atrakcyjny dla Czytelnika.
Publikację tę zilustrowano kartami pocztowymi pochodzącymi z kolekcji Lecha Królikowskiego. Pomijam tu fakt, że pocztówkowa ikonografia nie do końca może być traktowana jako obiektywne źródło historyczne. Na pewno znakomicie ubarwia monotonny dyskurs i to jest istotne. Gorzej kiedy Autorzy swoimi podpisami ubarwią dodatkowo same pocztówki.
Trzy pokazane wyżej obrazki opisane zostały jako most Kierbedzia. Nawet bez specjalistycznej wiedzy historycznej widzimy, że na każdej pocztówce most jest inny i wysadzony w powietrze inaczej, niż pozostałe. Warszawa w okresie pierwszej wojny światowej miała tylko trzy mosty, ale kto wie, czy gdyby nawet miała tylko jeden most, nie byłby on mylony z innymi mostami gdziekolwiek w świecie. Jak coś ma być pomylone, to nie ma siły....
Obrazek nr 1 pokazuje most kolejowy na Wiśle pod Dęblinem (wówczas Iwangorodem). Widoczni na zdjęciu c.k. żołnierze nie pracują jednak przy jego odbudowie a wznoszą obok tymczasową drewnianą przeprawę: LINK.
Na obrazku nr 2 widzimy natomiast most kolejowy przy Cytadeli, a w zasadzie pewną wariację na jego temat rysownika tej karty pocztwej. Żeby było śmieszniej pocztówka została opisana - nie trzeba być od razu germanistą, żeby zrozumieć co znaczy "Weichselbahn-Bruecke". Dla porównania zdjęcie wykonane z Fortu Władimira: LINK.
Dopiero obrazek nr 3, opublikowany na tej samej stronie co numer 2, ukazuje nam most Kierbedzia. To też szkic zdolnego rysownika, ale wykonany zapewne "z natury". Dla porównania słabej jakości fotografia z tego samego okresu: LINK1 i nieco lepsza: LINK2.
Nie posądzam Autorów książki o brak elementarnej wiedzy w zakresie wyglądu warszawskich mostów - w publikacji tej jest więcej pocztówek z wysadzonymi mostami i wszystkie pozostałe zostały opisane poprawnie. Dlaczego więc akurat te pomylono, przyznam się, nie wiem, ale ilekroć zaglądam do książki i trafiam na te podpisy, buzia mimowolnie sama mi się uśmiecha.
(P)
PS. Odnośnie błędnego datowania pocztówki numer 2, już po napisaniu tego posta znalazłem jeszcze na stronie dzieje.pl "informację", że to w ogóle bombardowanie z września 1939: LINK.
Dodatkowo przy wysadzaniu mostu kolejowego jest data o 10 lat wcześniejsza niż powinna być :-)
OdpowiedzUsuńTo też podlega pod "prawo Murphego" - jak się coś psuje, to do końca :) Literówkę jednak można każdemu wybaczyć, choć w książkach historycznych w datach akurat zdarzać się nie powinny.
Usuń