środa, 24 kwietnia 2013

Wyłuskany obrazek z ograniczoną odpowiedzialnością

Są takie miejsca na mapie dawnej Warszawy, które niespecjalnie zostały obfotografowane, a jeśli już, to istniejąca ikonografia absolutnie nas nie zadowala. To takie "białe plamy", których zapełnianie to nasza szczególna powinność. Dzisiejszy wpis będzie dotyczył jednego z takich miejsc. Jak już wielokrotnie o tym wspominałem, oglądanie archiwalnych zdjęć, to zajęcie któremu z przyjemnością i bez reszty oddaję się w każdej wolnej chwili. Oczywiście są dwa rodzaje patrzenia - powierzchowne omiatanie wzrokiem i głębokie wnikanie w obraz. Na to drugie nie zawsze mamy czas i warunki, zazwyczaj więc "ślizgamy się" z obrazka na obrazek, dostrzegając mocno akcentowany plan pierwszy, albo to, na co zwraca naszą uwagę podpis.

Nie pamiętam już, w jaki sposób stałem się posiadaczem The Warsaw Illustrated Calendar 2008, ale z pewnością kupiłem go ze względu na ilustracje. Kalendarz ten wydała firma o nazwie nomen-omen: "Historia z ograniczoną odpowiedzialnością". Miała to być żartobliwa gra słów, ale jak się człowiek zastanowi nad sensem tej nazwy, to wychodzi na to, że firma nie ponosi odpowiedzialności za prezentowane treści historyczne. Ale mniejsza z tym. Za nazwą firmy kryją się nie lada nazwiska: Andrzej K. Kunert, Robert P. Stachowicz, Rafał E. Stolarski i Zygmunt Walkowski. Ilustracje kalendarza to swoisty przegląd historii warszawskich kościołów. Co druga rozkładówka poświęcona została innej świątyni i pokazuje wybrany obiekt sakralny w okresie przedwojennym, powojennym i dzisiejszym (2007). Na stronie 43, opowiadającej o kościele św. Jacka przy ul. Freta 10, moim oczom ukazała się taka fotografia:


Jakość zdjęcia i reprodukcji niezbyt dobra, ale coś tu jednak widać. Początkowo sądziłem, że to murek klasztoru dominikanów od strony ul. Starej, ale im usilniej próbowałem dopasować szczegóły, tym bardziej rosły moje wątpliwości. Przełom nastąpił w momencie, kiedy ujrzałem wchodzący w kadr, w prawym górnym rogu, narożnik innego budynku. Święty Jacku z pierogami! To przecież ul. ks. Siemca, czyli obecna Wiślana! Ruiny na zdjęciu to pozostałości kościoła pw. św. Rodziny oo. Salezjanów: LINK. Architektem tej neogotyckiej świątyni był sam Józef Pius Dziekoński, autor m.in. bazyliki katedralnej pw. św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika na Pradze. Rzućmy okiem jak ten kadr prezentuje się na ortofotomapie:


Ujęcie wykonano z ul. Dobrej. Gdybyśmy dzisiaj chcieli wykonać podobne zdjęcie, wyglądało by to mniej więcej tak: LINK. Kościół przy ul. ks. Siemca to z pewnością jeden z tych przedwojennych obiektów, które nie tylko na zawsze zniknęły z przestrzeni miasta, ale też niemal zupełnie przestały istnieć w świadomości potocznej warszawiaków. W ikonografii świątynia ta jest praktycznie nieobecna, tym bardziej cieszy mnie fakt wyłuskania tego zdjęcia z, bądź co bądź, dość niszowej publikacji.

(P)

3 komentarze:

  1. Ale wtopa ze strony autorów kalendarza. No, ale jak w książce o W-wie potrafią podpisać kościół Zbawiciela jako kościół św. Floriana...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdarza się. Pomyłka ludzka rzecz. Ja ten kalendarz mam od kilku lat, a dopiero niedawno zauważyłem, że coś jest nie tak. Z drugiej strony, gdyby nie pomyłka, nie zobaczylibyśmy tego zdjęcia w ogóle, bo w kalendarzu o kościele św. Rodziny nie ma wzmianki.

    OdpowiedzUsuń
  3. pewnie ten murek wzięli za resztki galerii przed kościołem.

    OdpowiedzUsuń