sobota, 2 marca 2013

Było sobie drzewo


Dzisiejszy post będzie dotyczył zdjęcia Zdzisława Wdowińskiego z albumu Warszawa. Ballada o okaleczonym mieście, Baobab-Olesiejuk, 2006, ze strony 15. Album ciekawy jeśli chodzi o ikonografię, wzbogacony o fragmenty autentycznych artykułów zaczerpniętych z prasy lat 40-70 XX wieku. W książce tej jest niestety kilka "kiksów" edytorskich, ale nie o tym chciałem tu pisać. Większość zdjęć jest poprawnie zlokalizowanych, ale kilka zostało puszczonych bez informacji o miejscu wykonania. M.in. powyższe zdjęcie z uschniętym drzewem.

Wertując album kilka razy zatrzymywałem wzrok na tym zdjęciu, ale zazwyczaj wpatrywałem się w budynek na drugim planie, próbując dopasować w myślach jego elewację do właściwego adresu. Co ciekawe, przez cały czas wydawało mi się, że to obrazek z Nowego Miasta. Wszystko przez drzewo na pierwszym planie, ale to uświadomiłem sobie dopiero po tym, jak udało mi się w końcu zidentyfikować miejsce. A udało mi się to dokonać w zasadzie po... drzewie.

Niby wszystkie drzewa są takie same, ale ta prawidłowość zasadniczo odnosi się tylko do lasu. W mieście każde drzewo jest jednak inne. Na tym z powyższego zdjęcia wyodrębniłem trzy kluczowe elementy:

1. kikut gałęzi po lewej
2. "proca" głównego pnia
3. rachityczna gałązka po prawej


Szybko okazało się, że tylko jedno drzewo miało taki układ gałęzi. Co więcej, zrobiło dużą karierę w fotograficznym świecie. Zdjęcie powyższe zrobiono bowiem na placu Napoleona, a w tle widoczna jest kamienica nr 6.  Dla porównania kilka zdjęć innych autorów - Edwarda Falkowskiego: LINK; kolorowe autorstwa Henrego N. Cobba z roku 1947: LINK, tego samego autora w przeciwną stronę: LINK; Karola Pęcherskiego także z 1947 roku: LINK i Eugeniusza Lokajskiego, z okresu powstania warszawskiego, jeszcze z liśćmi i również z kamienicą nr 6 w tle: LINK. Wszelkie wątpliwości rozwiewa zdjęcie autorstwa Sylwestra Brauna, wykonane we wrześniu 1944, na którym widzimy drzewo (to po lewej), zniszczoną kamienicę i ruiny Poczty Głównej w tle: LINK.

Co do Nowego Miasta, tam też było mocno obfotografowane drzewo, które wryło się w moją podświadomość i zaciemniało obraz: LINK. W takich wypadkach zawsze trzeba na moment "wyjść z siebie" i stanąć obok. I oczywiście umieć dostrzec rachityczną gałązkę po lewej.

(P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz