poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Tajemnica betonowego postumentu

Wiosna ostatecznie dotarła, system miejskich rowerów udało się w końcu uruchomić, pora więc na rowerowy wpis. Bo dzisiejsze zdjęcie, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, ma ścisły związek z rowerową tradycją naszego miasta. Zostało zaczerpnięte z albumu Kronikarki. Fotografie Warszawy 1945-46, Archeologia Fotografii, 2011, s. 111.


Autorką tej fotografii jest Zofia Chomętowska, tyłem do obiektywu, przed sklepikiem stoi kuzyn autorki - Bogdan Drucki-Lubecki. Redaktorzy albumu nie opisali jednak miejsca, w którym zostało zrobione to zdjęcie, a widać na nim pewien element "małej architektury", umożliwiający precyzyjną lokalizację. Pewnie to nie było intencją autorki, ale fotografując to miejsce, ocaliła "mimochodem" pewien ciekawy element warszawskiej historii. Miejsce wykonania tego zdjęcia, jak ustalił Kuba, to Krakowskie Przedmieście przy wylocie ul. Oboźnej: LINK. W sposób szczególny zaintrygował mnie żelbetonowy cokół  widoczny po prawej. Co to za konstrukcja, czemu służyła, dlaczego stała w tym miejscu? Identyfikacja nie kończy się wraz z opisaniem miejsca, czasem dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa detektywistyczna zabawa. Porównanie przedwojennych zdjęć z tego miejsca wyjaśniło zagadkę postumentu. Była to podstawa dość wysokiej, metalowej konstrukcji z reklamą. Jak się niebawem okazało była to reklama toru kolarskiego na Dynasach. Widzimy ją na wielu przedwojennych zdjęciach: LINK1, LINK2. Nie wiadomo dokładnie kiedy pojawiła się w tym miejscu, z pewnością miało to miejsce przed rokiem 1912: LINK.Sam postument jest widoczny na wielu różnych zdjęciach, niekiedy bardzo znanych, choć trzeba przyznać, że doskonale potrafi wtapiać się w tło: LINK.

Tor na Dynasach powstał w roku 1892 wraz z siedzibą Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. Ze względu na problemy finansowe hrabia Seweryn Czetwertyński w roku 1936 zmuszony był sprzedać cały teren dzierżawiony dotychczas przez WTC. Ostatni wyścig na Dynasach odbył się 3 października 1937. Być może w jakiś czas po likwidacji toru kolarskiego, zlikwidowano również samą reklamę na Krakowskim Przedmieściu, pozostawiając jedynie żelbetonowy cokół. Jego likwidację zapewne odłożono na później, ale jak to bywa w życiu, sprawa ta nieco się przeciągnęła. Postument, choć już mocno obtłuczony, widzimy jeszcze na zdjęciu z lipca 1949: LINK.

Takich drobiazgów - słupków, cokołów, postumentów - na ogół nie zauważa się podczas oglądania starych zdjęć Warszawy. Zachwycamy się pięknem dawnej architektury nieistniejących kamienic, witrynami sklepów czy ruchem ulicznym, nie dostrzegając detali, które niewiele nam o sobie mówią, albo których po prostu dostrzec nie potrafimy. A wszystkie one tworzyły, tak samo jak budynki, klimat i wyjątkowość poszczególnych ulic tamtego miasta. Dotychczas wydawało mi się, że Krakowskie Przedmieście znam "jak własną kieszeń", ale ten przypadek pokazuje, że to tylko takie moje wyobrażenie. Na dobrze "opatrzonych" zdjęciach wciąż czekają na nas ukryte niespodzianki.


(P, K)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz