Wiele razy oglądałem to zdjęcie na portalu Fotopolska.eu, ale jakoś nigdy nie było okazji, żeby się nim zająć. Zawsze były jakieś pilniejsze sprawy, jakieś trudniejsze zadania do realizacji i przypadki nie cierpiące zwłoki. Za każdym razem kiedy przyglądałem się paniom odśnieżającym chodnik, łudziłem się, że może ktoś inny rozpozna miejsce ze zdjęcia. Ale mijały dni i tygodnie a zdjęcie nadal wisiało jako niezidentyfikowane. W końcu postanowiłem wziąć sprawę w swoje ręce. Tym bardziej, że tegoroczna zima nieoczekiwanie zaczęła się przedłużać. Kwiecień już (2013), a śnieg sypie i sypie, i końca nie widać. Dość już tego!
Pierwsze pomysły raczej się nie sprawdziły. Szukałem w pamięci ulic z chodnikami odsuniętymi od elewacji budynków. Nie bardzo mi to wychodziło. Potem uznałem, że to musi być jednak ścisłe Centrum, bo kto by sobie zawracał głowę śniegiem, zalegającym gdzieś na bocznych uliczkach? Budynek w tle musiał być duży i elegancki. No i po zebraniu tego wszystkiego do kupy, wymyśliłem w końcu, że to jest parter kamienicy przy al. 3-ego Maja 50: LINK. To była bardzo długa kamienica sięgająca narożnikiem aż do Nowego Światu. Tu widzimy jej fragment stykający się z sąsiednim domem nr 48, którego resztki ze sterczącymi balkonowymi dźwigarami widzimy po prawej nad głowami przechodniów. Nad głową idącego mężczyzny widać też gałęzie drzewa - to istotny element, który możemy zobaczyć na innych zdjęciach wykonanych w tym rejonie miasta.Ale chyba najlepszym potwierdzeniem lokalizacji jest bardzo znane zdjęcie autorstwa Jerzego Baranowskiego, zrobione w styczniu 1947 spod gmachu BGK: LINK. Drzewo jest tu nieco przysłonięte pantografem tramwaju, ale za to widać doskonale przyziemia kamienic w tle.
Swoją drogą, muszę to stwierdzić obiektywnie, z odśnieżaniem chodników jest w Warszawie bardzo krucho. Na moim osiedlu używa się co prawda specjalnego pługu na traktorze, ale on tylko zdziera górną warstwę śniegu, pozostawiając ten ubity i zalodzony na chodniku. W Śródmieściu i w okolicach mojej pracy, odśnieżane są tylko okolice przystanków, a chodniki to już po uważaniu właściciela posesji. A już najbardziej rozczulają mnie usypywane, gdzie się da, wysokie pryzmy "burego" śniegu, które ozdabiają nasze miasto jeszcze długo po nastaniu wiosny.
(P)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz